26.12.2015

Jeden

Biorę do ręki szczotkę do włosów i dokładnymi ruchami zaczynam rozczesywać moje ciemnobrązowe, długie włosy, które zawsze niesfornie się kołtunią. Od dłuższego czasu zastanawiam się nad ścięciem ich do ramion, lecz Tamara zawsze wybija mi to z głowy, mówiąc, że moje włosy to duży atut. Tamara to moja dziewczyna, jesteśmy razem od dwóch lat. Poznałyśmy się w akademiku, na początku byłyśmy współlokatorkami, lecz z czasem przerodziło się to w coś więcej niż tylko przyjaźń. Tammy jest moim kompletnym przeciwieństwem pod względem charakteru, jak i wyglądu. Zielone oczy, piegi, figura za którą można by zabić, a do tego naturalnie rude włosy to coś, co szczególnie mnie w niej urzekło. A jej charakteru, cóż… Nie da się opisać.
Kiedy kończę się malować, to wychodzę z łazienki i udaję się do salonu, gdzie na kanapie siedzi rudowłosa z MacBookiem na kolanach, pracując nad jakimś raportem na studia. Ja skończyłam moje studia przed wakacjami, lecz dziewczyna studiuje medycynę, więc jej zajmie studiowanie dużo więcej czasu niż mi.
Chrząkam cicho, by Tammy zwróciła na mnie uwagę.
- I jak? – uśmiecham się i okręcam się dookoła, żeby dziewczyna dokładnie się przyjrzała.
- Facet Ci ulegnie, zobaczysz. Dostaniesz tę pracę. – mruga do mnie okiem w filuterny sposób.
- Tak myślisz?
- Jestem pewna. – uśmiecha się.
- Więc do potem. Kocham Cię. – pochylam się nad nią i daję jej czułego buziaka w usta.
- Ja Ciebie również. Powodzenia. – unosi kciuk do góry. Podchodzę do przedpokoju, gdzie po raz ostatni przeglądam się w lustrze. Ubrana jestem w dopasowaną, oberżynową sukienkę, sięgającą nieco za kolano, a na ramiona zarzuconą mam białą marynarkę. Wyglądam całkiem dobrze, chociaż zazwyczaj wolę chodzić w luźnych spodniach i bokserce.
Biorę głęboki oddech i wychodzę z mieszkania, po czym udaję się na dół do samochodu. Dzisiaj mam spotkanie w Biebers&Romillys. Jest to firma modowa, funkcjonująca już od lat 20-stych ubiegłego wieku, a swoją siedzibę mają tutaj, w Nowym Jorku. Wysłałam CV w związku z posadą na asystentkę prezesa. Nie mam pojęcia, jak wygląda i ile ma lat, nawet jak się nazywa.
Półgodziny potem znajduję się już pod wieżowcem, miejącym minimum 25 pięter. Budynek jest przeszklony, lecz spora część szyb jest przyciemniona. Przełykam głośno ślinę i wchodzę do środka. Szybko znajduję recepcję, która znajduje się naprzeciwko drzwi. Podchodzę tam, a za biurkiem zauważam 30-letnią, elegancką kobietę, przeglądającą jakieś papiery.
- W czym mogę pomóc? – podnosi się z krzesła i posyła mi ciepły uśmiech.
- Byłam umówiona na spotkanie w sprawie pracy. Moje imię to Lorraine Everill. – mówię, a kobieta wbija moje dane w komputer, po czym kiwa potakująco głową.
- 19 piętro, winda jest tam. – wskazuje dłonią w stronę metalowych drzwi, a ja kiwam głową na znak, że zrozumiałam i mówię przyjazne „dziękuję”. Idę w stronę windy, pod którą stoi dwóch mężczyzn. Oboje mają jakieś 45 lat i rozmawiają ze sobą na temat spraw ekonomicznych, lecz w między czasie zerkają na mnie, uważnie mi się przyglądając, a szczególnie moim długim, odkrytym nogom. Dyskretnie wywracam oczami. Rozumiem, że się patrzą, ale oni patrzą się w ten obrzydliwy sposób. Nienawidzę takich mężczyzn. Tego typu rzeczy sprawiły, że zaczęłam interesować się dziewczynami. Szowinistyczne podejście do życia, wykorzystywanie i zostawianie, idiotyzm to jedne z wielu wad chłopaków bądź mężczyzn. Z Tamarą jest mi natomiast bardzo dobrze i nie narzekam.
Gdy winda zatrzymuje się na dziewiętnastym piętrze, to wychodzę z niej i od razu stoję przy kolejnej recepcji, ponieważ znajduje się ona zaraz przy wejściu do windy.
- Pani imię i nazwisko to…? – zaczyna kobieta siedząca za wysokim blatem.
- Lorraine Everill.
- Prezes będzie wolny za pięć minut. Proszę zaczekać tutaj. Życzy sobie pani coś do picia? – pyta, a ja siadam na białym fotelu, na który wskazała kobieta.
- Tak, dziękuję. Szklankę wody poproszę. – uśmiecham się niepewnie.
- Carla, zajmij się tym. – recepcjonistka gani młodszą dziewczynę w mniej więcej moim wieku. Przypuszczam, że jest stażystką.
Carla podaje mi szklankę wody mineralnej, którą od razu wypijam duszkiem. Denerwuję się. Nie wiem jaki jest prezes, nie wiem jakie pytania zada. Mój żołądek zaciska się na tę myśl. W całym moim życiu byłam na zaledwie dwóch rozmowach kwalifikacyjnych i jeszcze nigdy na tak poważnej.
Pięć minut prędko mija, a chwilę potem znajduję się już w wejściu do gabinetu prezesa. Postać obraca się na skórzanym fotelu w moją stronę, a moim oczom ukazuje się mniej więcej 27-letni, elegancki mężczyzna o blond włosach i tęczówkach w kolorze gorzkiej czekolady.
- Justin Bieber. – mówi stanowczym głosem, piorunując mnie wzrokiem. Będzie chyba gorzej niż myślałam.
- Lorraine Everill. – odpowiadam, rozglądając się nerwowo po pomieszczeniu. Jest tutaj tak… czysto. Dominuje biel, czerń i szary. Bardzo minimalistycznie, ale i surowo. Nie czuję się zbyt komfortowo w tym gabinecie.
- Siądźmy. – wskazuje dłonią na krzesło, które stoi naprzeciwko jego fotela. Kiwam potakująco głową i siadam tam, gdzie szatyn wskazał mi miejsce.
- A więc… - zaczyna, wyjmując z teczki moje CV, które zaczyna przeglądać – Dlaczego chce pani dostać tę pracę? – jego wzrok wydaje się przeszywać mnie na wskroś. Czy to normalne, jeśli powiem, że nieco boję się tego mężczyzny?
- Chciałabym zdobyć doświadczenie, nauczyć się zarządzania, wypełniania odpowiedzialnych obowiązków. Ta firma jest jedną z najlepiej rozchwytywanych w Ameryce, więc bardzo mi zależy, żeby się tu dostać.
- Nie ma pani doświadczenia jako asystentka. – zerka na mnie.
- Szybko się uczę. – posyłam mu delikatny uśmiech.
- Zamierza pani mieć dzieci? – unosi brwi.
- Nie, przynajmniej nie przez kilka kolejne lat.
- Mąż?
- Nie.
- Narzeczony?
- Też nie. Dziewczyna. – mówiąc ostatnie słowo, Justin unosi swój wzrok i patrzy na mnie przez chwilę, jednak potem lekko wzrusza ramionami.
- To dobrze. Po przepracowaniu określonego czasu w tej firmie będzie mogła pani startować na inne, poważniejsze stanowiska, przez co dzieci nie są wskazane. Macierzyńskie, wolne gdy dzieci będą chore, i tak dalej, chyba pani rozumie? – unosi kąt ust i patrzy się na mnie w taki sposób, jakby nie oczekiwał odpowiedzi.
- Oczywiście. – kiwam głową.
- Na czym będzie polegać moja praca?
- Wysyła pani podanie o pracę i nie wie pani, na czym będzie to polegać? – kpi sobie ze mnie, a ja zagryzam wewnętrzne strony policzków, bo wiem, że palnęłam głupotę – Odbieranie telefonów, wyjazdy służbowe, wykresy pod względem ilości sprzedaży towaru i tym podobnych. Ogólnie ma być pani moją prawą ręką. – mówi.
- Dużo jest takich wyjazdów służbowych?
- Od dwóch do czterech w miesiącu.
- A ile innych osób wysłało podanie o pracę?
- 38. – odpowiada krótko, a ja zaciskam usta w jedną linię. Przecież szanse na to, że dostanę tę pracę są znikome.
Justin podnosi się i podaje mi dłoń.
- Odezwę się do pani w przeciągu tygodnia. – uśmiecha się w przyjazny sposób, a ja otwieram lekko usta ze zdziwienia. Przecież rozmowy o pracę w sklepie są dłuższe od tej.
Także się podnoszę, poprawiając przy tym swoją sukienkę, po czym ściskam jego dłoń.
- Dobrze. Miłego dnia życzę. – mówię z uśmiechem.
- Odprowadzę panią. – wychodzi zza biurka i kładzie delikatnie rękę na moich plecach, następnie wyprowadzając ze swojego gabinetu, a następnie kierując nas w stronę windy. Dziwnie się czuję, kiedy trzyma dłoń na moich plecach, bo jedyną osobą, jakiej daję się dotykać jest Tamara. Równie dziwne jest to, że prawie go nie znam, więc nie powinien kłaść tam swojej ręki. Ale żeby nie było, nie jestem pruderyjna. Po prostu nie lubię takich gestów.
Kiedy spoglądam na recepcjonistkę, zauważam, że patrzy się na nas zdziwiona, jednak nic się nie odzywa, a po chwili znowu wraca do swojej pracy. Justin naciska na guzik oznajmiający, że winda ma się pojawić. Gdy słyszę charakterystyczne „ding”, to wsiadam to windy, naciskając przy tym guzik z numerem 0.
- Nawzajem. – mówi Justin, nawiązując do moich wcześniejszych słów. Posyłam mu jeszcze jeden delikatny uśmiech, a wtedy drzwi windy zamykają się i zjeżdżam na dół.

Po powrocie do mieszkania od razu zrzucam z siebie szpilki i idę do Tamary, odbieram od niej laptopa i stawiam go na stolik, a sama kładę się na kanapie, głowę układając na jej kolanach. Ujmuję jej brodę dwoma palcami, przyciągając jej twarz do swojej, a następnie całuję ją czule w usta.
- I jak? – mruczy Tammy, kiedy odchyla swoją twarz od mojej.
- Nie mam pojęcia. Powiedział mi, że 38 innych osób wysłało podanie o pracę, więc wątpię, że dostanę tę posadę. – wzdycham cicho.
- Uwierz w siebie. - rudowłosa szepcze, kręcąc delikatnie głową i całując mnie namiętnie. Rękę układa na mojej klatce piersiowej, a następnie sunie po niej zmysłowo opuszkami palców. Po moim ciele przechodzą przyjemne dreszcze, wiedząc co się szykuje, a moje podbrzusze zaciska się w przyjemny sposób. Odwzajemniam każdy pocałunek dziewczyny równie czule, a kiedy język Tammy przejeżdża delikatnie po moim podniebieniu, unoszę się i klękam okrakiem na jej udach, dłonie owijając wokół jej szyi.
____________________________________________ 

I jak podoba się pierwszy rozdział? Chociaż mi nie za bardzo, to obiecuję Wam, że drugi rozdział będzie dużo lepszy!
Jeśli chcecie być informowani o rozdziałach, to możecie zapisać się w zakładkę „informowani” oraz zostawiać Wasze blogi w „spamie”! Na pewno na nie wejdę.
Na sam koniec chciałabym, abyście zostawili po sobie komentarz, ponieważ chcę zobaczyć ile mam czytelników.
To do następnego, który pojawi się niedługo! 


13 komentarzy:

  1. bombowy rozdział!!! ������ czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział supi ^^ Szkoda, że taki krótki :x Ale to przecież nie długość ma znaczenie tylko treść! :3 Także, życzę dużo Weny i do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham i chce juz nastepny!!!!!!! /fanka #1

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz już stałą czytelniczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. kasienko mimo twojej psycho wyobraźni to da sie czytac przesylam usciski
    -WIERNA WIELBICIELKA

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski *.* czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz świetny styl pisania, lekko się to czyta, z pewnością zostanę tu na dłużej. Potrafisz zaciekawić czytelnika :) Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem zdecydowanie pod wrażeniem. Nie spodziewałam się takiego wstępu, i faktu, że główna bohaterka okaże się lesbijką, ale fakt ten sprawa, że z niecierpliwością będę czekała na następne rozdziały, by dowiedzieć się, jak rozwinie się sytuacja między bohaterami

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest na pewno coś innego niż wszystko co już czytałam i to sprawia że czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Huhu no no, ciekawe, bohaterka jest piękna Bi.: 3

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieję,że tu będziesz bywała częściej niż na dwóch pozostałych blogach :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawe, fajnie się czyta i czekam na kolejne rozdziały.
    Zapraszam do mnie http://czas-proroctwa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń