Biorę do ręki
szczotkę do włosów i dokładnymi ruchami zaczynam rozczesywać moje ciemnobrązowe,
długie włosy, które zawsze niesfornie się kołtunią. Od dłuższego czasu
zastanawiam się nad ścięciem ich do ramion, lecz Tamara zawsze wybija mi to z
głowy, mówiąc, że moje włosy to duży atut. Tamara to moja dziewczyna, jesteśmy
razem od dwóch lat. Poznałyśmy się w akademiku, na początku byłyśmy
współlokatorkami, lecz z czasem przerodziło się to w coś więcej niż tylko
przyjaźń. Tammy jest moim kompletnym przeciwieństwem pod względem charakteru,
jak i wyglądu. Zielone oczy, piegi, figura za którą można by zabić, a do tego
naturalnie rude włosy to coś, co szczególnie mnie w niej urzekło. A jej
charakteru, cóż… Nie da się opisać.
Kiedy kończę się
malować, to wychodzę z łazienki i udaję się do salonu, gdzie na kanapie siedzi
rudowłosa z MacBookiem na kolanach, pracując nad jakimś raportem na studia. Ja
skończyłam moje studia przed wakacjami, lecz dziewczyna studiuje medycynę, więc
jej zajmie studiowanie dużo więcej czasu niż mi.
Chrząkam cicho,
by Tammy zwróciła na mnie uwagę.
- I jak? –
uśmiecham się i okręcam się dookoła, żeby dziewczyna dokładnie się przyjrzała.
- Facet Ci
ulegnie, zobaczysz. Dostaniesz tę pracę. – mruga do mnie okiem w filuterny
sposób.
- Tak myślisz?
- Jestem pewna.
– uśmiecha się.
- Więc do potem.
Kocham Cię. – pochylam się nad nią i daję jej czułego buziaka w usta.
- Ja Ciebie
również. Powodzenia. – unosi kciuk do góry. Podchodzę do przedpokoju, gdzie po
raz ostatni przeglądam się w lustrze. Ubrana jestem w dopasowaną, oberżynową
sukienkę, sięgającą nieco za kolano, a na ramiona zarzuconą mam białą
marynarkę. Wyglądam całkiem dobrze, chociaż zazwyczaj wolę chodzić w luźnych
spodniach i bokserce.
Biorę głęboki
oddech i wychodzę z mieszkania, po czym udaję się na dół do samochodu. Dzisiaj
mam spotkanie w Biebers&Romillys. Jest to firma modowa, funkcjonująca już
od lat 20-stych ubiegłego wieku, a swoją siedzibę mają tutaj, w Nowym Jorku. Wysłałam
CV w związku z posadą na asystentkę prezesa. Nie mam pojęcia, jak wygląda i ile
ma lat, nawet jak się nazywa.
Półgodziny potem
znajduję się już pod wieżowcem, miejącym minimum 25 pięter. Budynek jest
przeszklony, lecz spora część szyb jest przyciemniona. Przełykam głośno ślinę i
wchodzę do środka. Szybko znajduję recepcję, która znajduje się naprzeciwko
drzwi. Podchodzę tam, a za biurkiem zauważam 30-letnią, elegancką kobietę,
przeglądającą jakieś papiery.
- W czym mogę
pomóc? – podnosi się z krzesła i posyła mi ciepły uśmiech.
- Byłam umówiona
na spotkanie w sprawie pracy. Moje imię to Lorraine Everill. – mówię, a kobieta
wbija moje dane w komputer, po czym kiwa potakująco głową.
- 19 piętro,
winda jest tam. – wskazuje dłonią w stronę metalowych drzwi, a ja kiwam głową
na znak, że zrozumiałam i mówię przyjazne „dziękuję”. Idę w stronę windy, pod
którą stoi dwóch mężczyzn. Oboje mają jakieś 45 lat i rozmawiają ze sobą na
temat spraw ekonomicznych, lecz w między czasie zerkają na mnie, uważnie mi się
przyglądając, a szczególnie moim długim, odkrytym nogom. Dyskretnie wywracam
oczami. Rozumiem, że się patrzą, ale oni patrzą się w ten obrzydliwy sposób.
Nienawidzę takich mężczyzn. Tego typu rzeczy sprawiły, że zaczęłam interesować
się dziewczynami. Szowinistyczne podejście do życia, wykorzystywanie i
zostawianie, idiotyzm to jedne z wielu wad chłopaków bądź mężczyzn. Z Tamarą
jest mi natomiast bardzo dobrze i nie narzekam.
Gdy winda
zatrzymuje się na dziewiętnastym piętrze, to wychodzę z niej i od razu stoję
przy kolejnej recepcji, ponieważ znajduje się ona zaraz przy wejściu do windy.
- Pani imię i
nazwisko to…? – zaczyna kobieta siedząca za wysokim blatem.
- Lorraine
Everill.
- Prezes będzie
wolny za pięć minut. Proszę zaczekać tutaj. Życzy sobie pani coś do picia? – pyta,
a ja siadam na białym fotelu, na który wskazała kobieta.
- Tak, dziękuję.
Szklankę wody poproszę. – uśmiecham się niepewnie.
- Carla, zajmij
się tym. – recepcjonistka gani młodszą dziewczynę w mniej więcej moim wieku. Przypuszczam,
że jest stażystką.
Carla podaje mi
szklankę wody mineralnej, którą od razu wypijam duszkiem. Denerwuję się. Nie
wiem jaki jest prezes, nie wiem jakie pytania zada. Mój żołądek zaciska się na
tę myśl. W całym moim życiu byłam na zaledwie dwóch rozmowach kwalifikacyjnych
i jeszcze nigdy na tak poważnej.
Pięć minut
prędko mija, a chwilę potem znajduję się już w wejściu do gabinetu prezesa.
Postać obraca się na skórzanym fotelu w moją stronę, a moim oczom ukazuje się
mniej więcej 27-letni, elegancki mężczyzna o blond włosach i tęczówkach w
kolorze gorzkiej czekolady.
- Justin Bieber.
– mówi stanowczym głosem, piorunując mnie wzrokiem. Będzie chyba gorzej niż
myślałam.
- Lorraine
Everill. – odpowiadam, rozglądając się nerwowo po pomieszczeniu. Jest tutaj
tak… czysto. Dominuje biel, czerń i szary. Bardzo minimalistycznie, ale i
surowo. Nie czuję się zbyt komfortowo w tym gabinecie.
- Siądźmy. –
wskazuje dłonią na krzesło, które stoi naprzeciwko jego fotela. Kiwam
potakująco głową i siadam tam, gdzie szatyn wskazał mi miejsce.
- A więc… -
zaczyna, wyjmując z teczki moje CV, które zaczyna przeglądać – Dlaczego chce
pani dostać tę pracę? – jego wzrok wydaje się przeszywać mnie na wskroś. Czy to
normalne, jeśli powiem, że nieco boję się tego mężczyzny?
- Chciałabym
zdobyć doświadczenie, nauczyć się zarządzania, wypełniania odpowiedzialnych
obowiązków. Ta firma jest jedną z najlepiej rozchwytywanych w Ameryce, więc
bardzo mi zależy, żeby się tu dostać.
- Nie ma pani
doświadczenia jako asystentka. – zerka na mnie.
- Szybko się
uczę. – posyłam mu delikatny uśmiech.
- Zamierza pani
mieć dzieci? – unosi brwi.
- Nie,
przynajmniej nie przez kilka kolejne lat.
- Mąż?
- Nie.
- Narzeczony?
- Też nie.
Dziewczyna. – mówiąc ostatnie słowo, Justin unosi swój wzrok i patrzy na mnie
przez chwilę, jednak potem lekko wzrusza ramionami.
- To dobrze. Po
przepracowaniu określonego czasu w tej firmie będzie mogła pani startować na
inne, poważniejsze stanowiska, przez co dzieci nie są wskazane. Macierzyńskie,
wolne gdy dzieci będą chore, i tak dalej, chyba pani rozumie? – unosi kąt ust i
patrzy się na mnie w taki sposób, jakby nie oczekiwał odpowiedzi.
- Oczywiście. –
kiwam głową.
- Na czym będzie
polegać moja praca?
- Wysyła pani
podanie o pracę i nie wie pani, na czym będzie to polegać? – kpi sobie ze mnie,
a ja zagryzam wewnętrzne strony policzków, bo wiem, że palnęłam głupotę –
Odbieranie telefonów, wyjazdy służbowe, wykresy pod względem ilości sprzedaży
towaru i tym podobnych. Ogólnie ma być pani moją prawą ręką. – mówi.
- Dużo jest
takich wyjazdów służbowych?
- Od dwóch do
czterech w miesiącu.
- A ile innych
osób wysłało podanie o pracę?
- 38. –
odpowiada krótko, a ja zaciskam usta w jedną linię. Przecież szanse na to, że
dostanę tę pracę są znikome.
Justin podnosi
się i podaje mi dłoń.
- Odezwę się do
pani w przeciągu tygodnia. – uśmiecha się w przyjazny sposób, a ja otwieram
lekko usta ze zdziwienia. Przecież rozmowy o pracę w sklepie są dłuższe od tej.
Także się
podnoszę, poprawiając przy tym swoją sukienkę, po czym ściskam jego dłoń.
- Dobrze. Miłego
dnia życzę. – mówię z uśmiechem.
- Odprowadzę
panią. – wychodzi zza biurka i kładzie delikatnie rękę na moich plecach,
następnie wyprowadzając ze swojego gabinetu, a następnie kierując nas w stronę
windy. Dziwnie się czuję, kiedy trzyma dłoń na moich plecach, bo jedyną osobą,
jakiej daję się dotykać jest Tamara. Równie dziwne jest to, że prawie go nie
znam, więc nie powinien kłaść tam swojej ręki. Ale żeby nie było, nie jestem
pruderyjna. Po prostu nie lubię takich gestów.
Kiedy spoglądam
na recepcjonistkę, zauważam, że patrzy się na nas zdziwiona, jednak nic się nie
odzywa, a po chwili znowu wraca do swojej pracy. Justin naciska na guzik
oznajmiający, że winda ma się pojawić. Gdy słyszę charakterystyczne „ding”, to
wsiadam to windy, naciskając przy tym guzik z numerem 0.
- Nawzajem. –
mówi Justin, nawiązując do moich wcześniejszych słów. Posyłam mu jeszcze jeden
delikatny uśmiech, a wtedy drzwi windy zamykają się i zjeżdżam na dół.
Po powrocie do
mieszkania od razu zrzucam z siebie szpilki i idę do Tamary, odbieram od niej
laptopa i stawiam go na stolik, a sama kładę się na kanapie, głowę układając na
jej kolanach. Ujmuję jej brodę dwoma palcami, przyciągając jej twarz do swojej,
a następnie całuję ją czule w usta.
- I jak? –
mruczy Tammy, kiedy odchyla swoją twarz od mojej.
- Nie mam
pojęcia. Powiedział mi, że 38 innych osób wysłało podanie o pracę, więc wątpię,
że dostanę tę posadę. – wzdycham cicho.
- Uwierz w
siebie. - rudowłosa szepcze, kręcąc delikatnie głową i całując mnie namiętnie.
Rękę układa na mojej klatce piersiowej, a następnie sunie po niej zmysłowo
opuszkami palców. Po moim ciele przechodzą przyjemne dreszcze, wiedząc co się
szykuje, a moje podbrzusze zaciska się w przyjemny sposób. Odwzajemniam każdy
pocałunek dziewczyny równie czule, a kiedy język Tammy przejeżdża delikatnie po
moim podniebieniu, unoszę się i klękam okrakiem na jej udach, dłonie owijając
wokół jej szyi.
____________________________________________
I jak podoba się
pierwszy rozdział? Chociaż mi nie za bardzo, to obiecuję Wam, że drugi rozdział
będzie dużo lepszy!
Jeśli chcecie
być informowani o rozdziałach, to możecie zapisać się w zakładkę „informowani”
oraz zostawiać Wasze blogi w „spamie”! Na pewno na nie wejdę.
Na sam koniec
chciałabym, abyście zostawili po sobie komentarz, ponieważ chcę zobaczyć ile
mam czytelników.
To do
następnego, który pojawi się niedługo!
bombowy rozdział!!! ������ czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńRozdział supi ^^ Szkoda, że taki krótki :x Ale to przecież nie długość ma znaczenie tylko treść! :3 Także, życzę dużo Weny i do następnego xx
OdpowiedzUsuńkocham i chce juz nastepny!!!!!!! /fanka #1
OdpowiedzUsuńMasz już stałą czytelniczkę :)
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńkasienko mimo twojej psycho wyobraźni to da sie czytac przesylam usciski
OdpowiedzUsuń-WIERNA WIELBICIELKA
Boski *.* czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńMasz świetny styl pisania, lekko się to czyta, z pewnością zostanę tu na dłużej. Potrafisz zaciekawić czytelnika :) Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńJestem zdecydowanie pod wrażeniem. Nie spodziewałam się takiego wstępu, i faktu, że główna bohaterka okaże się lesbijką, ale fakt ten sprawa, że z niecierpliwością będę czekała na następne rozdziały, by dowiedzieć się, jak rozwinie się sytuacja między bohaterami
OdpowiedzUsuńTo jest na pewno coś innego niż wszystko co już czytałam i to sprawia że czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńHuhu no no, ciekawe, bohaterka jest piękna Bi.: 3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że tu będziesz bywała częściej niż na dwóch pozostałych blogach :)))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe, fajnie się czyta i czekam na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://czas-proroctwa.blogspot.com/